Kryzys w nieruchościach trwa, choć są tacy, którzy kupują ... i to za gotówkę!
W Kalifornii rynek pomimo kryzysu ma taką samą strukurę, czyli im dalej od oceanu i aglomeracji, tym taniej. W okolicy gdzie kiedyś wynajmowaliśmy ceny spadły o jakieś 10% i oczywiście sam proces sprzedaży trwa znacznie dłużej. Jednak już kilkadziesiąt mil na wschód i ceny spadły dramatycznie, bo nawet o 50%. To wszystko wiadomo, ale...
Jak podało Seattle Times w grudniu zeszłego roku aż 22% transakcji w skali całego kraju zostało sfinalizowanych w całości za gotówkę! Ciekawe jest też to iż rozpiętość cenowa domów tak kupowanych wynosiła od $200 000 do $4mln.
Pojawiają się zatem ciekawe pytania: czy kupujący uciekają przed trzymaniem takiej gotówki, bo przewidują nadchodzącą inflację; czy są to ci, którzy po prostu spekulują i chcą dostać gotówkę od rządu za kupno domu, słynne $8500 lub $6,500, powynajmować przez jakiś czas by go w przyszłości z zyskiem sprzedać; czy też może są to długoterminowi inwestorzy; czy należy uważać iż rynek właśnie dotarł do dna i teraz będzie tylko lepszy? Pewnie dowiemy się tego dopiero za kilka lat... kiedy rynek znów się rozgrzeje, bo ludzie zapomną o obecnych ciężkich czasach.
A na razie znów grupa mężczyzn stała przed wjazdem do Home Depot (market z materiałami budowlanymi) i patrzyli z nadzieją na nas, że może jednak będziemy chcieli któregoś z nich zatrudnić na dzień, na kilka godzin.
A tutaj linki do dwóch artykułów z niedzielnej gazety, na których się oparłam: