2010/06/01

Lato 2010 oficjalnie otwarte - pierwsza wycieczka za nami!

Minął weekend Dnia Pamięci, który zawsze przypada na ostatni poniedziałek maja. To święto dla uczczenia pamięci wszystkich żołnierzy i tych poległych i tych, którzy wrócili. Jest to dzień żołnierzy ze wszystkich amerykańskich wojen począwszy od wojny secesyjnej, poprzez obie wojny światowe, obydwie wojny w Azji, a skończywszy na tych obecnych - w Iraku i Afganistanie.

Pomimo informacji w telewizji, w gazetach i w Internecie, dla rodzin jest to przede wszystkim pierwszy długi weekend. To święto nie jest przypisane do daty, ale do ostatniego poniedziałku, więc łatwo jest go zaplanować, a pogoda też już w większości stanów wiosenna, jeśli nie letnia.

W Stanie Waszyngton, jak to na północnym zachodzie, ciepło dociera z opóźnieniem i w ten weekend było chłodno i mokro, ale i tak poszliśmy wschodnim szlakiem po Górze Tygrysa (east Tiger Mountain trail). Nie jest on może najbardziej malowniczy, ale na pewno przyjemny, bo im wyżej tym słabiej słychać było autostradę. Do tego ciągle jeszcze spływa woda z zimowego śniegu, więc na przestrzeni tych 3 mil pod górkę mogliśmy posłychać rwących strumieni i małych kaskadowcyh wodospadów. Po dobrych 2,5 mili po ubitej drodze, która równie dobrze mogłaby być w wielu innych częściach świata, wreszcie weszliśmy w las i od razu poczuliśmy gdzie jesteśmy, bo to jednak las deszczowy (rain forest) z porastającym wszystko mchem jest unikatowy właśnie dla tego regionu.


Udało nam się kilka zdjęć - szumiące kaskadowe wodospady, mech zwisający jak stara pajęczyna z gałęzi, wielkie stare pnie drzew oraz huba, czyli kolorowe bczniaki - i najlepsze zamieściliśmy ja zwykle na Flickr'ze.

Pomimo pogody nie byliśmy sami, bo co jakiś czas mijali nas rowerzyści mknący "z górki na pazurki" lub  zaciekle pedałując pod górę umorusani błotem spod kół.

Wypad bardzo się udał, szczególnie po tylu miesiącach przerwy w naszych wędrówkach.