2010/11/01

Hurra, jutro wybory!

Jesli sa jakieś wybory w USA to zawsze w pierwszy wtorek listopada. Dla nas wybranie dnia roboczego jako dnia głosowania wydaje się absurdalne, ale tak tutaj jest i już (dlaczego - jeszcze się nie dowiedziałam). Dwa lata temu były to wybory prezydenckie i ludzie stali w długaśnych kolejkach po pracy by zdążyc zagłosowac przed 20:00. W tym roku są to tzw. połówkowe wybory do tutejszego parlamentu, czyli do Izby Reprezentatów i do Senatu.

W tym samym czasie, by oszczędzic na kosztach, odbywają się także referenda na temat zmian prawa zwanych inicjatywami, np.
- o podwyższeniu stanowego podatku typu VAT od napojów i słodyczy, by te pieniądze były przeznaczone na walkę z otyłością a poprzez wyższą cenę mniej dostępne;
- o wprowadzeniu stanowego podatku od dochodów, co jak możecie sobie wyobrazic nie jest popularne, bo federalny podatek dochodowy już jest i wystarczy, etc.

Jak możecie sobie wyobrazic liczba spotów w radiu i telewizji przekonująca cię do racji każdej ze stron, do każdego kandydata i opluwająca przeciwnika jest po prostu nieznośna. Już mi uszami wychodzi! Stąd tytuł tego posta. Jednak co charakterystyczne wszystkie spoty są utrzymane w bardzo grzecznym tonie. Nikt nikogo nie nazywa psychicznie chorym itp. a przecież Ameryka jest podobno znacznie agresywniejsza....?

Ciekawostką jest przesyłanie informacji o kandydatach i inicjatywach referendowych do domu razem z kartą do głosowania wszystkim rezydentom zarejestrowanym do głosowania, a taka karta rejestracyjna też jest przysyłana na adres domowy jeśli wyłapią np. w Departamencie Transportu, że zmieniłeś adres na swoim prawie jazdy.

Kolejną ciekawostką jest brak punktów wyborczych w moim hrabstwie KING, które zostały zastąpione skrzynkami do głosowania gdzie te wypełnione karty do głosowania można wrzucac lub jeśli ktoś woli to może taką kartę wysłac poczta pod wskazany adres (nieodpłatnie!) już miesiąc przed terminem! W ten sposób tną koszty, ale wyobraźcie to sobie w Polsce z Pocztą Polska... szkoda wysiłku na takie gdybania...

Mike oddaje dzisiaj głos na któregoś z kandydatów i na inicjatywy stanowe i federalne oraz kilka innych spraw. Musiał przeczytac całą książeczkę, a do tego on nie zdecyduje się bez wyrobienia sobie opinii, więc trochę czasu mu to zajęło... ale dziś głos odda i po ptokach, a jutro już będzie spokój w radiu i telewizji! 

Brak komentarzy: